fbpx
Wydrukuj tę stronę
czwartek, 17 listopad 2022 15:55

Problem z wrakami rosyjskich czołgów

Złom rosyjskich czołgów Złom rosyjskich czołgów

Tysiące sztuk rosyjskiego sprzętu leży na ukraińskiej ziemi. Część idzie na złom lub kończy jako obiekty artystyczne. Czy istnieje zorganizowany system usuwania wojskowych wraków?

Od początku rosyjskiej inwazji sztab generalny ukraińskiej armii codziennie informuje o zniszczonym sprzęcie wojskowym. Do tej pory uzbierało się ponad 2750 rosyjskich czołgów, 5580 pojazdów opancerzonych, 4170 samochodów, 1770 systemów artyleryjskich, a także setki systemów obrony powietrznej, samolotów, helikopterów i wiele innych.

Eksperci z holenderskiego projektu „Oryx” analizują pod tym kątem materiały fotograficzne i wideo z frontu. Bazując na ogólnie dostępnych danych, byli w stanie zidentyfikować prawie 7,6 tys. obiektów. Jedna trzecia sprzętu została zdobyta przez ukraińskie wojsko w stanie niemal nieuszkodzonym. Szczególnie po udanej kontrofensywie w regionie Charkowa, Rosja bywa określana najważniejszym dostawcą czołgów dla ukraińskiej armii. Nie zmienia to faktu, że zgodnie z ustaleniami ekspertów większość sprzętu, czyli aż 4649 obiektów, uległo zniszczeniu.

Media donoszą, że lokalne oddziały administracji wojskowej muszą prowadzić listy sprzętu pozostawionego przez Rosjan i przekazywać te informacje ukraińskiej armii. – Jednostki specjalne, nazywane również „kanibalami”, wyjeżdżają i sprawdzają szczątki. Zbierają to, co może się przydać do naprawy ukraińskiego sprzętu  tłumaczy nasz rozmówca w resorcie.

Szczątki rozbitych czołgów, dział samobieżnych i transporterów opancerzonych rosyjskiej armii od miesięcy leżą i rdzewieją na drogach i polach Ukrainy. Niektórzy wojskowi twierdzą, że wraki być może nadal mogłyby być wykorzystywane jako cele strzelnicze w trakcie manewrów. Tylko, że do tego, trzeba je jeszcze przewieźć na wojskowe poligony.

Od czasu ukraińskiej kontrofensywy przeprowadzonej wiosną w okolicach Kijowa zniszczony rosyjski sprzęt stał się również celem handlarzy złomem. Jeszcze w kwietniu ukraińskie wydanie „Forbesa” szacowało ówczesną wartość złomu na 45 mln dolarów. A od tego czasu rosyjskie straty w sprzęcie podobno wzrosły jeszcze trzykrotnie.

Wycena zniszczonych czołgów dokonana przez handlarzy jest znacznie niższa. Główną przyczyną jest specyfika stopów stosowanych przy budowie czołgów, które nie nadają się do przetapiania w zakładach metalurgicznych. – Pancerz wykonany jest z wysokostopowych gatunków stali. Mają one specjalne właściwości, na przykład wyższą temperaturę topnienia, ale są mniej plastyczne. Nie można ich stosować w hutnictwie na dużą skalę  mówi Walentyn Makarenko, szef firmy „Interpipe Vtormet”.

Związek na rzecz Metali Wtórnych „UAVtormet” zwraca uwagę na stagnację na rynku złomu. Eksport od lat ograniczają wysokie cła, a popyt wewnętrzny od początku wojny znacznie spadł z powodu wstrzymania prac w zakładach branży metalurgicznej. Według Związku produkcja stali w Ukrainie w pierwszych dziewięciu miesiącach br. spadła o 66 proc., a ilość dostarczonego złomu o 73,5 proc. do poziomu 830 tys. ton.

Największa ukraińska firma metalurgiczna, zakład ArcelorMittal w Krzywym Rogu, ma wystarczająco dużo złomu do produkcji stali. Zapasy przekraczają 80 tys. ton, więc nie ma potrzeby sięgania po dodatkowy sprzęt wojskowy, który zresztą nie nadaje się do naszej produkcji – tłumaczy Wołodymyr Hajdasz, rzecznik zakładów.

W Krzywym Rogu, żeby zobaczyć zniszczony rosyjski sprzęt wojskowy, wystarczy udać się do centrum miasta, gdzie zorganizowano specjalną wystawę. Serhij Miliutin, zastępca mera miasta, powiedział DW, że nowe eksponaty to zasługa ostatniej ofensywy sił ukraińskich w obwodzie chersońskim. – Myślimy, że to będzie wystawa stała, zarówno przed, jak i po naszym zwycięstwie.

Ukraiński rząd już w kwietniu zaproponował, aby takie wystawy były organizowane w różnych miastach na terenie kraju, jak i za granicą. Jedna z pierwszych wystaw stoi od końca maja na pl. Michajłowskim w Kijowie.

W Odessie artyści uczestniczyli w otwartej we wrześniu wystawie zniszczonych czołgów i transporterów opancerzonych. Wraki zostały przerobione i przemalowane. Jednym z twórców jest Igor Matroskin. Jego zdaniem takie wystawy mogą przypomnieć ludziom w kraju, jak blisko znajduje się front. Jednocześnie artyści chcą pokazać, jak w niekompetentnych rękach broń zamienia się w kawałek żelaza. Takie wystawy nie stracą na znaczeniu nawet po wojnie – przekonuje grafficiarz.

Czy Ukraina zdoła się ich pozbyć?

Jakkolwiek wraków nie przerobiliby artyści, to złom trzeba w jakiś sposób zutylizować, zwłaszcza, że szkodzi środowisku – zwraca uwagę Walentyn Makarenko z firmy „Interpipe Vtormet”. Ukraińskie wojsko nie ma doświadczenia w utylizacji wraków – mówi. W ostatnich latach pozostałości ukraińskiego sprzętu wojskowego zalegały w fabrykach i na wysypiskach śmieci.

Ukraiński rząd pracuje nad planem utylizacji sprzętu wojskowego. Ale Makarenko mówi, że państwo raczej nie będzie chciało pokryć kosztów utylizacji i przetwarzania zniszczonych czołgów. – Do tego celu należy szczególnie szukać pomocy międzynarodowej, ponieważ europejskie firmy recyklingowe dysponują odpowiednimi technologiami i doświadczeniem – twierdzi. W tym kontekście związek „UAVtormet” uważa, że konieczność pozbycia się wojskowych wraków może zmusić ukraińskie władze do zniesienia barier dla eksportu złomu.

Ostatnio zmieniany czwartek, 17 listopad 2022 16:07