Auto stało na jednej z farm w stanie Massachusetts. Właściciel nabył je w latach 70. i praktycznie od razu wstawił do ogrodu. Żona ostatniego właściciela samochodu pamięta, że samochód stał już w tym miejscu co najmniej od 45 lat. Przez te wszystkie lata nikt samochodu nie ruszał. Auto niszczało lata na deszczu i zaczęło wrastać w ziemię a wokół niego wyrosły nowe drzewa.
Podczas wciągania Astona na lawetę istniało spore ryzyko rozerwania samochodu. Na szczęście rdza nie zajęła tak mocno podwozia samochodu i udało się go wydobyć bez specjalnych uszkodzeń. Gdy samochód został poddany ekspertyzie w warsztacie samochodowym okazało się, że jego stan nie jest najgorszy.
Z punktu widzenia przeciętnego Kowalskiego samochód miał wartość jedynie złomu, nie posiadał lakieru a nawet oryginalnego silnika a drewniane elementy wnętrza zjadły w większości korniki. Auta tej marki nawet w takim stanie są bardzo poszukiwane i cenne.
Samochód znalazł nowego nabywcę podczas licytacji w Scottsdale. Eksperci trafili z wyceną, ponieważ jeszcze przed aukcją przewidywali, że ostateczna kwota zawrze się w przedziale 375-475 tys. dol. (1,5-1,9 mln zł). Wbrew temu, co robi się przeważnie przed sprzedażą używanego samochodu, tutaj nikt nic nie czyścił. Auta nie zabrano nawet na myjnię. Na aukcję okaz trafił dokładnie w takim stanie, w jakim został znaleziony.
Renowacja takiego samochodu to jednak nie lada wyzwanie ponieważ jej koszt może sięgać według wstępnych szacunków nawet 400 tys. funtów (czyli ok. 2 mln zł).
Przy okazji tej historii pamiętajmy, że nawet samochody naszych rodzimych marek przedstawiają niejednokrotnie wyższą wartość niż złom.